Oczywiście można żyć na freestyle – w mieście to nawet łatwe. Podstawowe płatności wpisujesz w zlecenia stałe, z dnia na dzień decydujesz co robisz, co kupujesz, byle wystarczyło kasy na utrzymanie mieszkania i wyżywienie. Reszta jakoś się sama ułoży. Korzystasz z okazji, a w sytuacjach awaryjnych kupisz wszystko co jest ci potrzebne, byle kasy starczyło. Na wsi sprawa się komplikuje i dlatego ośmielam się polecić wam pewien sprawdzony system.
- zakupy rzeczy drobnych
Warto jest z użyciem aplikacji, albo tradycyjnie na kartce, spisywać wszystko czego brakuje w domowej lodowce, czy spiżarce. Drobne przedmioty od razu warto wpisywać pod nazwa sklepu w którym raczej na pewno można je kupić. Na wsi w sklepach nawet sieciowych może nie być tego samego co w mieście. Niepełny asortyment, mały wybór, brak możliwości kupienia to najczęstsze problemy. Oczywiście można dopasować się do tego co jest, zamiast ulubionej pasty do zębów kupić taką jaka jest na półce lokalnego sklepu. Jednak jak ktoś wychował się w mieście taka zmiana jest niemożliwa. Można też kupować wszystko przez internet, ale dochodzą koszty przesyłki. Najprościej jest tworzyć wielopoziomowe listy, część kupować lokalnie, a resztę przy najbliższej wycieczce do miasta. Odwiedzając kolejne sklepy patrzy się na listę tworzoną czasami przez wiele dni i od razu wiadomo co trzeba kupić.
- grubsze inwestycje
Tutaj sprawa wygląda inaczej. Planując np. remont komina, albo malowanie łazienki warto zrobić osobna listę, ustalić ją z fachowcem, przemyśleć patrząc na ofertę dostępną na necie i kupować kolejne elementy tak by zanim ruszy inwestycja mieć już wszystko. Ważne jest też by inwestycji nie robić w sobotę popołudniu … bo wtedy szansa na awaryjne zakupy w mieście spada do zera a na wsi może nie być konkretnej uszczelki, albo baterii… Taka lista inwestycyjna tworzona jest czasami bardzo długi czas ale warto zrobić to precyzyjnie. Jeśli dokonamy złego zakupu – wymiana wymaga dojechania do miasta i z powrotem, czyli może być nierealna.
- ostatni stopień planowania to lista spraw do załatwienia, gdy będę w mieście.
Wycieczki do miasta robię sobie często, ale ponieważ to duże miasto nie zawsze jestem blisko miejsc w których mam coś do załatwienia. Mając listę, przed każdym wyjazdem do miasta mogę sobie poukładać kolejność odwiedzanych miejsc i załatwianych spraw.
Wszystko to wydaje się takie oczywiste, takie proste, takie w sumie zbędne. A jednak listy doceniam najmocniej, gdy coś zawalę, nie wpiszę, nie popatrzę będąc w jakimś sklepie. A potem w domu szok… byłam, mogłam kupić, mogłam załatwić i jednak nie wyszło. Kolejny wyjazd do miasta – 30 km w jedną stronę, 10 km po mieście …łącznie 40 km x 2 czyli 80 km jak nic. Mam stare autko, spalę ok. 8 litrów licząc po 8 zł – robi się kwota 64zł a to nie wszystko. Ważny jest też czas, wyjazd taki trwa przeważnie cały dzień. Plus kawa, ciastko, cokolwiek, żeby nie paść z głodu i leci kolejne 100zł.
Ktoś powie – a nie można poprosić pani w sklepie lokalnym żeby zamówiła tą pastę, albo tą herbatę albo ten rodzaj uszczelki …. Prosić można, ale problem w tym że zawsze i w każdym sklepie dostawałam jedną odpowiedź. „W mojej hurtowni to nie ma takich rzeczy, jakby było to bym przywiozła, no ale nie ma”.